Biegać skakać, latać pływać, w tańcu w ruchu wypoczywać!
Taaaak, ostatnio dużo okazji do tego co?
Na szczęście mamy dzień dziecka i gry wideo, do tego takie które idealnie wpasują się w tę myśl. Dzisiaj będziemy analizować dwie z nich, grę Ori and The Will of the Wisps, czyli zabawkę którą zawsze chciało się mieć ale się jej nie miało, oraz grę Brothers, w której gramy dwójką dzieci, a dokładniej braci, naraz! W obu tych grach, skaczemy, latamy, pływamy, więc Pan Kleks byłby z nas dumny.
Ori and The Blind Forest zadebiutowało w 2015 roku na PC i Xboxa, a dwójka w lutym 2020. Dla mnie gra trochę z zaskoczenia, bo dowiedziałem się o niej, chyba dopiero podczas premiery. Nazwać Ori platformówką, to byłoby za mało, to prawdziwa perła wśród platformówek, do tego również wygląda wprost nieziemsko ładnie. Dodajcie do tego przepiękną muzykę i intrygujący wątek fabularny i wiemy już, że ten miks nie może zawieść. I nie zawodzi. Gra mechanicznie kontynuuje tradycję, dodając kilka nowych smaczków. Znajdźki są tego samego typu, ale typów interakcji z otoczeniem i przeciwnikami – więcej niż w oryginale. Graficznie zmieniło się chyba najmniej, nadal jest obezwładniająco pięknie, raz uroczo, raz groźnie, raz strasznie, raz na luzie, ogląda się to jak bajkę Pixara.
Bohaterowie to również żywcem wyjęci z Pixara odszczepieńcy, często sympatyczni, czasem groteskowi, zawsze wprowadzający świeżość do rozgrywki. Jedyne czego mi brakowało, to że większość z nich miała relacje z bohaterem, ale już nie między sobą. Opowieść traci przez to na realiźmie.
Jest ona jednak naprawdę fajna. Ponownie pojawiają się motywy rodzinne, poświęcenie, miłość, pokonywanie własnych słabości i akceptowanie tych niedających się pokonać. Jedyne czego mi zabrakło, to jakiejś większej historii, fabuła jest tutaj skromna, czuć jakby nie mogła rozwinąć skrzydeł. Mimo to, gra daje bardzo dużo satysfakcji i dowodem na to niech będzie fakt, że osiągnięcie 100% zajęło mi tylko 21 godzin które zrobiłem w… 3 dni. Gra aż tak mnie wciągnęła. I wiecie co, jedno tylko miałem w głowie, czemu tylko tyle, przecież to dopiero się rozkręca! Obiektywnie jednak 21 godzin jest satysfakcjonującą liczbą i na pewno warto wydać stówkę na tę grę, bo zabawa jest wprost niesamowita. Niestety efekt odstawienia utrzymuje się, aż do sięgnięcia po kolejną grę.
Grę Brothers trzymałem na swojej konsoli odkąd ją mam, czyli od grudnia roku 2017 i grałem nawet przez kilka rozdziałów… z moim bratem (cześć Jasiu! :) wpadając na genialny pomysł grania w grę … jednym padem! I wiecie to? To zajebiście działało. To że mieszkamy w dwóch miastach sprawiło jednak, że nie odpalałem tej gry aż do 2020 roku, kiedy to postanowiłem moje życie poświęcić graniu w gry (nieprawda). Postanowiłem również zobaczyć jej zakończenie, jako że oryginalnie była projektowania nie na dwóch, a jednego gracza. Faktycznie w graniu w pojedynkę pojawia się coś wyjątkowego, nie mogę przypomnieć sobie innej gry w której sterowalibyśmy dwoma autonomicznymi bytami, mogącymi wchodzić w interakcje między sobą i otoczeniem. Jest to bardziej „tricky” niż się wydaje, ale z czasem wchodzi w krew. Bardzo dobra grafika i kamera (ja jednak lubię rzut z góry), dobre zagadki logiczne i zręcznościowe, brak rozpraszaczy w stylu życie czy przedmioty. Masz tylko to co w ręku i… siebie. Czasem pomoże Ci troll. Gra się dziwnie przyjemnie, zupełnie jakby obie półkule mózgowe zamiast ustalać konsensus, wdały się w dyskusję. I miały ciekawe konkluzje!
NPCów odebrałem bardzo pozytywnie, mimo pół-fantastycznego świata byli wiarygodni, pokazywali nam część ze swojego życia i za uchwycenie tego należą się twórcom brawa. Często niepozornie uderzając dokładnie w tę strunę wtedy i gdzie trzeba, rozpieszczając nas, graczy czymś więcej niż tylko zaliczeniem questa.
Fabularnie twórcy Brothers uwodzą, pomału, kawałek po kawałku odkrywając kolejne karty. Gra mam dużo momentów „wow” (powiedziałem to?) bo po prostu „wow” ale oni to wymyślili, ale to było dobre. W obu omawianych grach syndrom jeszcze jednego questa odczuwa się bardzo mocno, przez co nie pozostaje mi nic innego jak polecić je Wam obie, z pełnym przekonaniem.
Jako bonus, w grze Brothers znajdziemy też film z komentarzem reżysera, który uchyla rąbka tajemnicy i opowiada o wielu aspektach pracy nad grą.
To wszystko co przygotowałem dla Was w tym miesiącu i już zapraszam na kolejny, lipcowy odcinek tym razem pod szyldem „znanych osobistości wcielających się w bohaterów gier”. Piszcie w komentarzach o jakie gry może chodzić, a ja tymczasem żegnam się z Wami, strzała!