3 świadectwa postkapitalizmu

Oglądając jakiś czas temu jeden z programów telewizji RT (Russia Today) pt. Keiser Report, wbrew pierwszemu wrażeniu niezbyt propagandowy (a przecież Rosja), natknąłem się na ciekawą tezę mówiącą o tym, że nadchodzi era postkapitalizmu lub postegocentryzmu, o wiele bardziej obszerna i znamienna niż wszelkie inne „post-izmy”. Ze swojej strony polecam ten traktujący o globalnej gospodarce program, dowiedziałem się z niego bardzo wielu ciekawych rzeczy (które może nawet zainspirowały mnie do założenia tego bloga). Jednak teraz skupmy się na tezie, którą postawił Paul Mason, dziennikarz The Guardian, a którą Max Keiser i Stacy Herbert przeanalizowali w swoim programie.

Według Masona, istnieją 3 powody, dla których powinniśmy mówić o nadchodzącej erze postkapitalizmu.

1) Mniejsza konieczność pracy i zarobków. Zacierają się granice między pracą a czasem wolnym, między dochodami z pracy na etat a dochodami z innych źródeł. Ludzie chcą i zaczynają uczyć się zarabiać na czymś, co sprawia im po prostu przyjemność, świadomie rezygnując z „wyścigu szczurów”. Korzystamy coraz chętniej z wielu do niedawna nieznanych/niedocenianych źródeł: z wyświetleń filmów na YouTube, z reklam/recenzji na blogu, z bycia freelancerem. Zaś zajęcia do tej pory będące w odwodzie przeżywają renesans – produkty „hand-made”, hodowla ekologicznego jedzenia, mimo często bardzo małej skali zyskują coraz większą popularność, głównie ze względu na jakość, której próżno szukać w „masowym” supermarkecie. Dlatego powinniśmy bardzo dbać o możliwość prowadzenia małego biznesu i torpedować wszelkie głupie przepisy, które to utrudniają. Na pewno warto mieć oko na poczynania z TTIP, które w opinii wielu pozbawi nie tylko małe przedsiębiorstwa, ale i te większe, a nawet całe kraje, możliwości kwestionowania interesów wielkich, międzynarodowych korporacji. Pamiętajmy o tym. A wracając do pozytywów, obserwujemy falę automatyzacji, która wyręcza nas maszynami lub oprogramowaniem w coraz większej ilości zadań, ale też pozwala wykazać się na nowych polach (np. portal Airbnb albo Uber, w dziedzinie hotelarstwa i usług transportowych). Nie znaczy to jednak, że z powodu maszyn ludzie w przyszłości nie będą mieli co robić. Cała sieć powiązań i kontaktów, które wymagają świadomego wysiłku, będzie kwitnąć, co być może pozwoli nam wspólnie udoskonalić wiele kulejących aspektów naszego świata. Zamiast odwalać pańszczyźniane 8 godzin, będziemy się zajmować tym, co naprawdę ważne, tym, co wymaga wysiłku umysłowego. A jeśli nie będziemy w humorze, będziemy mogli pojechać nad morze i nie przejmować się urlopem. Piękne, prawda? Przed tą sielanką mocno trzyma nas jednak przymus zarabiania pieniędzy, którymi płacimy za wszystko – wiadomo, bez nich nie da się żyć. Ale jeśli przyjąć, że możliwy jest do wypracowania model, gdzie za swoja pracę otrzymujemy jedzenie, mieszkanie, ale i rozrywkę – nagle przymus znika, a pieniądze stają się tylko dodatkiem. Jawią się jako relikt zamierzchłych i ciemnych czasów. Schemat ten możemy zacząć wprowadzać od siebie. Jeśli szyjesz ubrania lub jeśli prowadzisz przydomowy ogród – to od Ciebie zależy, za co wymienisz owoce swojej pracy. Jeśli piszesz teksty, zamień je na produkt, którego dotyczą, z pominięciem fiducjarnej waluty. Pieniądze istnieją tylko umownie i to trzeba sobie uzmysłowić. Za bardzo się od nich uzależniliśmy, za bardzo rozpieściła nas wygoda ich używania. Dlatego nie wyobrażamy sobie bez nich życia, po prostu nie mieści się nam to w głowach. Ale czy nie rozwiązałoby to wielu problemów z nimi związanych? Jasne jest, że potrzebujemy medium wymiany dóbr w celach handlowych, ale warto zwizualizować sobie walutę nie jako produkt skończony, ale jako produkt, który może ewoluować. Wtedy na przykład może się okazać, że kryptowaluty albo banki czasu nie są wcale takie głupie.

2) Obfitość informacyjna. Dzięki internetowi nie możemy narzekać na ilość dostarczanych naszym zmysłom informacji. Według opinii zaprezentowanej w 790. odcinku Keiser Report, ich mnogość prowadzi do erozji rynków finansowych, gdyż wspiera zróżnicowany rozwój, podczas gdy przemijająca ekonomia wspiera podejścia monopolistyczne. Dowiadujemy się w nim:

W 1962r. Kenneth Arrow, guru ówczesnej ekonomii, powiedział, że celem wolnego rynku, jest tworzenie własności intelektualnej. Zaznaczył „gdzie miarą sukcesu, będzie niedostateczne wykorzystanie informacji”.

In 1962, Kenneth Arrow, the guru of mainstream economics, said that in a free market economy the purpose of inventing things is to create intellectual property rights. He noted: „precisely to the extent, that it is successful there is an under-utilisation of information.

Na szczęście technologia poszła trochę inną drogą, gdzie otwarte dzielenie się informacją jest już na porządku dziennym (a czasem nawet możemy na tym legalnie zarabiać). Szerokim echem odbiła się decyzja Elona Muska, założyciela firmy Tesla (produkującej między innymi elektryczne samochody), o otwarciu swoich patentów (których autorem po części był sam Nikola Tesla). Sieć w połączeniu z urodzajem projektów open-source jeszcze nigdy w historii nie dawały nam tak dużej możliwości czerpania z czyichś zasobów, często zupełnie za darmo. Również portale finansowania społecznościowego na olbrzymią skalę przyczyniły się do dywersyfikacji marek, do pozytywnej konkurencji wśród firm, do pobudzenia w młodych, nieszablonowo myślących ludziach kreatywności, dzięki której ludzkość może się rozwijać. Pokazały też, że wszystko, czego potrzebujemy, to dobrze przedstawić swój pomysł, a ludzie sami go sfinansują. Dla małych firm i przedsiębiorstw jest to najlepsza okazja, żeby przebić się do świadomości ludzi, o ile faktycznie ich projekt jest wartościowy i potrzebny. Gdzieś tam po drodze spece od własności intelektualnej próbowali podciąć skrzydła internetowej braci (np. afera z ACTA), ale wiadomo, jak to się kończyło. Prawo musi nadążać za technologią, nie technologia dopasowywać do prawa, zaś informacja powinna pozostać ogólnodostępna i darmowa.

3) Spontaniczne organizowanie się. Przez ostatnie lata byliśmy świadkami narodzin wielu wartościowych inicjatyw społecznych, ruchów miejskich i kooperatyw (np. Occupy Wall Street). Wydają się one żyć poza systemem „wolnego rynku” i dają świadectwo prawdziwej wolności w podejmowaniu wyborów. Często są finansowane z datków swoich użytkowników, jak np. Avaaz, czy choćby Wikipedia. Trend ten jest zauważalny na całym świecie, nie ogranicza się tylko do krajów rozwiniętych, choć tam dwa pierwsze punkty z naszej wyliczanki na pewno temu pomagają.

Wyszedł nam z tego zgrabny poradnik, co zrobić, żeby ten nasz skostniały system trochę rozruszać i przygotować się na erę postkapitalizmu/postegocentryzmu. Podsumujmy, co warto byłoby wprowadzić w swoim życiu:

– samodzielność i niezależność, finansową ale i czasową,
– wiedzę, co dzieje się aktualnie na świecie oraz znaleźć dziedzinę, która nas pasjonuje,
– znaleźć ludzi w swojej okolicy, którzy są chętni z nami współpracować.

Aha, i nie można zapomnieć o uczeniu się na błędach! Swoich lub cudzych. Ale też o tym, żeby strach przed ich popełnieniem nie paraliżował naszej motywacji do działania.

Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się zmotywowany!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *